- Filmy, które obejrzałem w zeszłym tygodniu.
- Babilon – antologia kinematografii, ale za to z jakim rozmachem. Jest historia miłosna, jest “Nieodwracalne” Gaspara Noe, jest duża doza czarnego humoru, są zmagania z pierwszymi próbami udźwiękowienia filmu. Są wzloty i upadki gwiazd w oparach narkotykowego szału. Do tego Damien Chazelle w pięknym stylu tak komercjalizuje jazz, że staje się on przystępny dla kogoś totalnie nie kumającego gatunku. Owszem, robił to już w Whiplash, a zwłaszcza w La La Land, ale tutaj kalejdoskop muzyczny idealnie rezonuje z pędzącym szkiełkiem kamery. Wspaniały Tobey Maguire, zjawiskowa Margot Robbie. Nie jest to tak kameralnie sugestywne jak Whiplash, ale żywiołowość w tym przypadku jest bardziej rozproszona. Damien, mimo że w tym tyglu potrafił wymieszać różne konwencje i można zarzucić wątkowe i gatunkowe rozpasanie to jednak pokazuje, że obecnie nie ma sobie równych jeśli chodzi o coś więcej niźli blockbusterową rozrywkę. Największą zaletą jego kina jest z pewnością utrzymanie widza w różnych emocjach od początku do końca, a to udaje się niewielu i kto wie, czy nie wyrośnie nam kolejny reżyser na miarę Tarantino czy Scorsese. Z pewnością jest na fali wznoszącej.
- Spektakl, na którym ostatnio byłem:
- Gdziekolwiek – wibracje na temat Grechuty – pamiętam, że od małego mój ojciec opowiadał i zachwycał się jego dźwiękami i głosem. Często, jadąc z nim samochodem, taśma kręciła się w odtwarzaczu, gdzie wibrował głos Grechuty: “Tyle było dni, do utraty sił, do utraty tchu, tyle było chwil”. Jako dzieciak to kompletnie nie była moja muzyka i często odstawiałem to w myślach na półkę zapomnienia, choć podświadomie jednak mój młody umysł pragnął ją ocalić. I tak nadarzyła się okazja, aby do niej wrócić podczas recitalu Mariusza Kiljana na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu. I choć sam obiekt nie jest wyposażony w dobrze nagłośniony system to aktor potrafił wraz z zespołem tchnąć nowe tło w dość odległe piosenki nieżyjącego już artysty. Z początku dość niemrawo i dużą dozą kakofonii dźwiękowej muzycy próbowali się dostroić do warunków scenicznych. Na szczęście po około 20 minutach zespół został odpowiednio nagłośniony i sam Kiljan poczuł się na tyle pewnie wyśpiewując kolejne zwrotki piosenek Grechuty, że publiczność zaczęła mu wtórować i podśpiewywać wraz z nim refreny bardziej znanych utworów. Myślę, że spokojnie te utwory mogłyby się znaleźć we współczesnych aranżacjach podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej, bowiem często aranżacje wychodziły poza dobrze znany kanon gitarowy. Tutaj zespół postarał się o dodanie ducha współczesności gdzie główny instrument przeplatał się zarówno z elektroniką jak i jazzową ornamentyką, cytując nawet Billie Eilish. Polecam, nie tylko fanom Anawy.
- Muzyka, której ostatnio słuchałem:
- Justin Hurwitz – Babylon a właściwie to “dzieła zebrane”, bowiem przy okazji filmu opisanego wyżej postanowiłem odświeżyć sobie soundtrack zarówno do Whiplash oraz La La Land. Reżyser wymienionych jak widać świetnie wykorzystał talent 38-letniego obecnie kompozytora z Los Angeles. Właściwie można powiedzieć, że reżyser spopularyzował świat jazzu dzięki niemu, a sam muzyk wybornie miesza ten gatunek z kinową ornamentyką i wyprowadza go z salonów do ludzi. Zresztą, za soundtrack do La La Land otrzymał oscara w 2016 roku, a to już coś mówi. Sam Babylon jest doskonale udźwiękowiony. Łączy bowiem zarówno klimat lat 20, ale Justin dopasowuje muzykę do naszych czasów. O czym sam wspomina w wywiadzie: “Chcieliśmy instrumentarium jazzowego bandu z lat 20., ale pchnąć w kierunku bardziej agresywnym i dzikim, jak większość filmu. Chciałem również dać poczucie współczesnej muzyki tanecznej, szybkość house’u i EDM jaką można otrzymać za pomocą drop bassów oraz riserów, lecz za pomocą instrumentarium z epoki.”
- Książka, którą przeczytałem w tym tygodniu
- Kod Otyłości – Jason Fung – ta książka to dla mnie game changer jeśli chodzi o podejście zarówno do zdrowego żywienia oraz informacji co tak naprawdę decyduje o naszej wadze i czemu nie są to kalorie. Mnóstwo dietetyków sugeruje mniej kaloryczne pokarmy dziennie, a Jason Fung udowadnia, że to nie kaloryczność bezpośrednio wpływa na naszą wagę co hormony i ich destabilizacja. Zrobię o tej książce osobny wpis, bo wg mnie jest warta przeczytania, niezależnie od tego, czy właśnie się odchudzasz czy nie.
- Eksperyment, który ostatnio wprowadziłem:
- Od dnia wczorajszego zacząłem codziennie pić Yerba Mate. Jaki będzie miało to na mnie skutek i czy w ogóle – to jeszcze przetestuję. Ostatnio czułem się bardziej senny podczas dnia i zauważyłem, że kawa mimo sporej dawki kofeiny działa krótkoterminowo. Yerba Mate pobudza w bardziej zbalansowany sposób niż kawa. Pije się ją powoli, więc sama kofeina działa wolniej. Oprócz kofeiny yerba mate zawiera teobrominę i teofilinę, które łagodnie działają na układ nerwowy i usprawniają przepływ krwi do mózgu.
- Mouth taping podczas snu. Staram się to robić na tyle bezpiecznie, aby nie kneblować sobie całego obszaru. Czy przyniesie to jakieś korzyści? Na ten moment nie można jednoznacznie stwierdzić tego stwierdzić. Wiadomo jednak że nosowe oddychanie nawilża wdychane powietrze i pomaga rozszerzać naczynia krwionośne, co może pomóc ciału w bardziej efektywnym krążeniu krwi. Oddychanie nosem pomaga również zapobiegać próchnicy, zmniejsza chrapanie i prawdopodobieństwo reakcji na alergeny. Czy były przeprowadzanie jakieś szersze badania? Cytując podlinkowany artykuł: “…studies done so far appear inconclusive and the jury’s still out on whether or not mouth taping is beneficial….”
- Statystyki korzystania ze smartfona:
- Średnio dziennie: 4h06m (o 17% więcej niż w zeszłym tygodniu)
- Społeczności: 14h44min
- Rozrywka: 4h 24 minuty
- Biurowe i finansowe 2h